Święta coraz bliżej. Wszystkie miasteczka i wsie holenderskie gromko szykują się na nadchodzące uroczystości związane z Bożym Narodzeniem. Nie dość, że pojawia się coraz więcej świątecznych lampek, bombek i stroików, to na ulicach i jarmarkach czuć już zapach czegoś, co typowo kojarzy się z nadchodzącym czasem Bożego Narodzenia i Nowym Rokiem – Oliebollen. A co to ? Otóż moi drodzy, są to holenderskie pączki, świąteczny i noworoczny przysmak Holendrów!

Fot. stock.xchng / Baris Wanschers

Żeby było mało, przypominają one pączki wytwarzane w Polsce. Olliebolen to nic innego jako holenderski pączko-racuch posypany cukrem pudrem. Bardzo tłusty (uwaga drogie Panie – jeden Oliebol to nawet 120 kcal!), ale zajadany przed Holendrów już na dwa miesiące przed końcem roku. Nie sposób go nie spotkać na każdym straganie (kermis) w Holandii już teraz, na ponad miesiąc przed Nowym Rokiem. A zajadają się nim naprawdę wszyscy, od dzieci po emerytów!

Sprzedawane są w dość specyficznych warunkach, niemniej jednak może właśnie w tym tkwi ich urok? Zwiększone występowanie Oliebollen obserwuje się w obwoźnych straganach – sprzedawane są wprost z samochodu! Warunki sanitarne, to kwestia dyskusyjna, ale smak… niezapomniany! ; )
AT