Od soboty 9 lutego aż do środy popielcowej południe Holandii ogarnęła atmosfera zabawy, wolności i dobrego humoru. Dla wielu mieszkańców Limburgii i Brabancji karnawał jest kulminacyjną datą w kalendarzu. Wszechobecny luz i dobry humor porównać można jedynie z Dniem Królowej, hucznie obchodzonym 30 kwietnia.

Każde miasto oraz mniejsze miejscowości  mają swoje specyficzne tradycje karnawałowe. Większość firm, sklepów i punktów usługowych jest na ten czas zamknięta, lub działa w ograniczonych godzinach. Domostwa,  ulice i place są na czas zabawy przyozdabiane, a przez główne arterie południowych miast, takich jak Eindhoven, Tilburg  czy Maastricht przetaczają się korowody wesołych przebierańców na niezwykłych pojazdach-platformach. Ich przygotowanie i wykonanie jest bardzo pracochłonne i wzbudza podziw.  W tych kilka zimowych dni Holendrzy z południa dają upust swojej fantazji, przebierając się w najwymyślniejsze stroje. Wśród bawiących się, zarówno na ulicznych tańcach, jak i w pubach, spotkać zatem można bajkowe postaci, wykonawców określonych zawodów, postaci ze świata zwierząt oraz wszelkie inne pomysłowe stroje. Także i w tym roku nie było tematów tabu i w tłumie ludzi spotkać można było nawet Chrystusa w koronie cierniowej.

Statystyczny imprezowicz nie żałuje funduszy na dobrą zabawę wydając około kilkuset euro na stroje, alkohol i przekąski.

W niektórych spośród miast na zakończenie karnawału we wtorek o północy pali się kukłę karnawałową.

Monika Szremska